wtorek, 20 grudnia 2016

Historia świątecznej choinki




Foto - Karolina Hajdysz

Już tylko przysłowiowych kilka chwil dzieli

nas od najpiękniejszych, według mnie, świąt

w całym roku. Rodzina, zasiadająca tłumnie

przy suto zastawionym, świątecznym stole,

dźwięk śpiewanych kolęd i radosnego

śmiechu... Ten wyjątkowy i magiczny czas

pełen szczęścia, miłości, ciepła i bliskości.

Jako dziecko uwielbiałam wręcz chować się

za zasłonami w mieszkaniu babci, patrząc na

sypiący się śnieg w oczekiwaniu na pierwszą

gwiazdkę, która pozwoliłaby mi zajrzeć do

prezentów. Uwielbiałam także zapach żywej,

pięknej choinki, co zresztą zostało mi do

dzisiejszego dnia. To mój ulubiony świąteczny element, bo nastraja mnie pozytywnie,

budzi same dobre emocje, uspokaja i wprowadza ten niecodzienny klimat. Bez niej to nie

byłoby już to samo, więc gdy tylko widzę, że mój mąż po cichutku zastanawia się nad

prezentem dla mnie, podsuwam mu myśl, że żywe drzewko to jest właśnie to, o czym

marzę, i co przywołuje moje najprzyjemniejsze wspomnienia (tworząc też kolejne).

Święto Bożego Narodzenia powstało w IV wieku i już wtedy pojawiły się pierwsze

świąteczne, roślinne dekoracje. Święty Elfrem pisał o wawrzynowych wieńcach,

wieszanych na drzwiach, które witały Jezusa w ten radosny czas. Pierwsze choinki

pojawiły się dopiero na przełomie średniowiecza i renesansu. Skąd jednak wzięła się ta

tradycja? Zaskoczył mnie fakt, że pochodzi ona z dzisiejszego pogranicza niemiecko-

francuskiego, z krain Moguncji i Alzacji, skąd wywodzą się najstarsze świadectwa jej

początków (dawniej był to rejon niemiecki, obecnie francuski z administracyjną stolicą w

Strasburgu). Początkowo upowszechniała się tylko na terenie Niemiec, później stopniowo

wędrowała ona wraz z emigrantami po całym świecie. Pierwszą choinkę w Stanach

Zjednoczonych ustawili niemieccy jeńcy w 1777 roku, a w 1847 w stanie Ohio po raz

pierwszy zawisły na drzewku dobrze nam znane cukierki w kształcie sopli. W Kanadzie w

1781 pierwszą choinkę postawili stacjonujący w prowincji Quebec niemieccy żołnierze.

Pierwsza polska stanęła za to w XVII wieku na Gdańskim ratuszu, ale to jedyny przykład z

tamtych czasów. Pierwsze warszawskie świąteczne drzewka pojawiły się w 1845 roku,

opisywane szeroko przez „Kurier Warszawski”.


Zielony iglak stał się symbolem życia, raju,

nadziei, nowego początku i szczęścia,

wierzono też, że chronił on przed złymi

mocami. Dzieci najbardziej oczekiwały

chwili gdy choinkę otrząsano ze wszystkich

wiszących na niej łakociach, co miało

miejsce tuż po świętach. Tę wczesną

tradycję, jak i fakt, że wierzono w to, że

podarki przynosi dzieciątko Jezus (i

właśnie do jego figurki modliły się dzieci z

prośbą o prezent), Johann Konrad

Dannhauer uznawał za relikt całkowicie

pogański, czyli grzeszny. Jak wyglądały pierwsze ozdobione choinki? Wieszano na nich

jabłka, co przypominało o kuszeniu Adama i Ewy, upadku człowieka, oraz opłatek, który

symbolizuje Jezusa i ofiarowane przez niego zbawienie. Pierwszymi lampkami były

woskowe świece, a ich blask był symbolem przyjścia na świat światłości, odkupienia i

oczyszczenia z grzechu. Dlatego też w Betlejem przy żłobie pojawiła się matka wszystkich

ludzi, Ewa, i ofiarowała Jezusowi dar – jabłko, które zerwała z drzewa w raju. Z czasem

zaczęły pojawiać się inne ozdoby, papierowe kwiaty, orzechy, pierniki. W połowie XIX

wieku powstało anielskie włosie, a pierwsze szklane bombki wytworzono w 1848 roku w

niemieckiej miejscowości Lanscha (dzisiejsza Turyngia).

Choinka od zawsze jest bardzo wdzięcznym motywem wśród twórców, a zwłaszcza w

literaturze, w której pojawia się od XVIII wieku. Pisał o niej Johann Wolfgang Goethe w

„Cierpieniach młodego Wertera”, Hans Christian Andersen w „Jodle” czy „Dziewczynce z

zapałkami”, E.T.A. Hofmann w „Dziadku do orzechów”, czy Konstanty Ildefons Gałczyński

w „Kto wymyślił choinki?”, a także wielu, wielu innych znanych pisarzy. Wspominali oni w

swoich dziełach dzieciństwo lub też wymyślali różne zabawne historie. Osobiście od

dziecka uwielbiałam baśnie Andersena, a zwłaszcza „Dziewczynkę z zapałkami”.

Przepiękna historia, choć niezwykle smutna, o malutkiej dziewczynce z bosymi stopami,

która marznie, usiłując sprzedać zapałki.

Piękną historią jest sprawa rozejmu bożonarodzeniowego, albo inaczej świątecznego cudu,

do jakiego doszło Belgii w 1914 roku. Zmęczeni wojną żołnierze zaczęli przystrajać swoje

pozycje choinkami i świecami. Okopy rozświetliły fragmenty linii frontu. Trwało to kilka

dni, a wzięło w tym udział ponad sto tysięcy walczących.

Równie interesującą ciekawostką jest fakt, że Norwegia na pamiątkę pomocy, jaką Wielka

Brytania udzieliła im podczas drugiej wojny światowej, od 1947 co roku wysyła

sojusznikom choinkę, która staje na Trafalgar Square.

Szalenie cieszę się, że otrzymałam możliwość recenzji książki o tak pięknej i bliskiej mi

tematyce. Jestem pewna, że powinna ona znaleźć się w każdej biblioteczce. Eleganckie

wydanie zawiera mnóstwo ciekawostek, świetnych historii, rysunków, zdjęć i

podsumowań. Świetna książka!

Polecam ją z całego serca!



*


Życzę Wam wszystkich zdrowych, spokojnych świąt pełnych rodzinnego ciepła, miłości,

zapachów i smaków, a także byście nigdy nie stracili w sobie dziecięcego szczęścia, bo jak

mówi poeta – świąteczna radość skupiająca się wokół choinki jest zapowiedzią wiecznej

radości w raju.


*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz