sobota, 19 listopada 2016

Maybe someday







Gitara ... jej zmysłowe i emocjonalne dźwięki .... i gitarzyści to moja zdecydowana słabość.

 Taki mój małymankament. Tematyka powieści jest więc dla mnie wręcz idealna. Ridge i 

Sydney, to dwójka młodych ludzi żyjący w swoich pozornie szczęśliwych i dozgonnych

 związkach......aż do czasu. Spotykają się przypadkiem i to spotkanie na zawsze wywróci ich 

ułożone życie do góry nogami. Ridge nie słyszy od dziecka, jednak świetnie gra na gitarze 

odbierając muzykę za pocą wibracji i swoim zmysłom. Fenomenalny talent. Sydney

zaś od dziecka gra na pianinie i kocha pisać piosenki. Właśnie to sprawia, że nawiązują 

niezwykłą nić porozumienia i rozpoczynają współpracę. Uczucia, które rodzą się stają się 

jednocześnie idealnymi tekstami do kolejnych utworów. Jak cała ta sytuacja się rozwinie? 

jedyne co mogę zrobić, to napisać, że spooooro będzie się działo i dlatego warto sięgnąć po nią 

i poczuć na własnej skórze te wszystkie emocje.



*



"...Nauczyłem się jednak, że sercu nie można nakazać, kiedy, kogo i jak ma pokochać.


Serce robi, co chce. Od nas zależy najwyżej to, czy pozwolimy naszemu życiu i głowie 

dogonić serce..."



*


"...Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać..."



*

"..ludzie nie wybierają, w kim się zakochują.

 Mogą jedynie wybrać, kogo dalej będą kochać..."


*




"...Jestem pewien, że ludzie napotykają na swojej drodze osoby, które do nich idealnie 

pasują. Niektórzy nazywają je pokrewnymi duszami. Inni- prawdziwymi miłościami. Są 

tacy, którzy uważają, że człowiek może spotkać w życiu więcej niż jedną taką osobę.. 

Zaczynam wierzyć, że to prawda..."



*





Pozdrawiam :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz