poniedziałek, 6 marca 2017

Wotum nieufności - Remigiusz Mróz







Biorąc do rąk „Wotum nieufności” byłam jednocześnie mocno podekscytowana, ciekawa,

jak i kompletnie przerażona. Skąd tak różne uczucia? Otóż, szczerze mówiąc, osobiście

nienawidzę polityki, to najgorszy aspekt życia, z jakim każdy z nas musi się zmierzyć

wielokrotnie. Wieczna walka o władzę, uwagę obywateli, pieniądze, które wcześniej czy

później mieszają wielu w głowach i możliwości kuszące nieraz o wiele intensywniej niż

możemy sobie to wyobrazić. Polityką według Maksa Webera jest dążenie do udziału we

władzy, lub do wywierania wpływu na podział władzy czy to między państwami, czy też w

obrębie państwa, między grupami ludzi, jakie to państwo tworzą. Definicja ta idealnie

opisuje kolejne dzieło Remigiusza Mroza, który, widać, w każdym temacie świetnie się

potrafi odnaleźć. Czemu więc zainteresowałam się tą książką? Sama do końca nie wiem,

ale myślę, że po prostu lubię i cenię tego autora i można uznać to za kredyt zaufania

względem jego talentu.



Ludzie nie wiedzą, czego oczekiwać, dopóki ich o tym nie poinformujemy



Historia jest nieco zbliżona do dzisiejszych czasów – chwiejne stosunki z Rosją, czy też

wszechobecny terroryzm. Postacie są żywe, niezwykle silne i wielowymiarowe. Moim

faworytem przez większość historii była główna bohaterka, Pani Marszałek, Daria Seyda.

Od początku miałam nadzieję na niezłą bombę z jej udziałem i nie zawiodłam się.

Bohaterka budzi się w jednym z hotelowych pokoi przydrożnego hotelu z kompletną pustką

w głowie. Nie potrafi przypomnieć sobie, jak się tam znalazła i co się w ogóle stało. Jedyne,

czego jest całkowicie pewna to fakt, że została perfidnie zmanipulowana i że jej życie

wkrótce wywróci się do góry nogami. Jest zarówno kobietą, żoną jak i matką, ale przede

wszystkim odważnym politykiem, który ma na celu walkę wszelkimi sposobami o dobro

kraju. Szybko przekonuje się jednak, że są ludzie, którzy są ponad nią i poza prawem... Jak

daleko sięga ta manipulacja? Już wkrótce wszyscy się o tym przekonacie. Jej głównym

przeciwnikiem był poseł Unii Republikańskiej, Patryk Hauer – wschodząca gwiazda

prawicy, jak został określony przez wydawcę. Wręcz genialny z niego manipulant i

ryzykant. Uwielbia wszelkiego rodzaju publiczne wystąpienia, a także intensywnie

reklamuje się w mediach społecznościowych. Ciekawe jednak, jakim człowiekiem i

politykiem byłby naprawdę, gdyby nie jego żona Milena i ich mocno specyficzne

małżeństwo? Hauer wpada na trop spisku na wielką skalę i zrobi wszystko, by ujawnić

jego szczegóły.





„ - Nie dajmy się zwariować. Pokażmy, że jesteśmy normalni.

   - A jesteśmy?

   - Nie, ale potrafimy sprawiać dobre wrażenie. „






Czy są w tej powieści political fiction jakieś minusy? Dla mnie tak - treść zawiera bardzo

dużą ilość nieznanych mi do tej pory politycznych określeń. Napisano ją w sposób bardzo

drobiazgowy, choć to akurat nie jest wadą „Wotum...”. Brak mi tu jednak nieco większej i

głębszej akcji. Wolałam świat wykreowany oczami Forsta (mój numer jeden) i Chyłki z

Zordonem. W pewnym momencie zdecydowałam, że jednak mimo naprawdę dużej i

szczerej sympatii do Seydy i Hauera nie przeczytam w przyszłości drugiej części. Uznałam,

że to po prostu nie jest moja bajka. I właśnie wtedy nastąpił nieoczekiwany zwrot!

Dotarłam do finałowego fragmentu, który sprawił, że nie tylko chcę, ale po prostu muszę

ją przeczytać! Seria „W kręgach władzy” określana jest mianem polskiego „House of

Cards”. Jednak to czy to prawda, musicie przekonać się sami, do czego was serdecznie

zachęcam.




Kto ma wiedzę, nie musi przewidywać. Kto przewiduje wiedzy nie posiada



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz