Po świetnym pierwszym tomie,
zatytułowanym „Sny Morfeusza”, nadszedł czas na długo
oczekiwany przeze mnie „Koszmar..”,
który kusi już na starcie swoją niezwykle
podniecającą obietnicą.
„ Mroczny koszmar
z którego nie będziesz chciała się wybudzić ”
Z niecierpliwością czekałam na
ten dzień i nie zawiodłam się. Tym razem jest
zdecydowanie jeszcze mroczniej i
jeszcze bardziej niebezpiecznie. Cassandra i Adam
szalenie ryzykują własnym
zdrowiem, a nawet życiem, w dalszym ciągu potajemnie się
spotykając. Magia
Adama nadal ma gigantyczny wpływ na zmysły i ciało Cass, a ona,
mimo ciągłych
cierpień, nie potrafi przestać o nim myśleć. Niestety Eros i inni ludzie z
klubu Mirrors nie pozwalają zapomnieć o sobie i swojej nieskończonej władzy nad
Morfeuszem i wszystkim, co go dotyczy. Cassandra wpada w ich sidła, w dodatku
musi
wziąć udział w pewnych przedstawieniach, przez co jej uczucia i wierność
ulegają
zachwianiom.
„ Masz odwagę
kolejny raz wkroczyć w świat mrocznych fantazji? Fantazji, które bardzo
szybko
mogą przerodzić się w prawdziwy koszmar? Przekrocz granicę między miłością i
nienawiścią, gdzie życie ściera się ze śmiercią”
Historia wręcz ocieka seksem,
czasem przerażającym i dość brutalnym. Mocne BDSM,
całkowita dominacja i wymuszona
uległość sprawiają, że chwilami ze strachu
przerywałam czytanie, by wszystko
sobie poukładać. To mroczny świat przepełniony
lękiem, bólem, handlem żywym
towarem, niewolnictwem i ludźmi, którzy
nie cofną się
przed niczym.
Mimo wszystko zawiera on także
mnóstwo szczerzej miłości, a także prawdziwej, pięknej
przyjaźni. Cass ma przy
sobie dobrych i uczynnych ludzi, którzy wspierają ją i pomagają
przetrwać
najcięższe chwile, których nie będzie zresztą tak mało, o czym oczywiście
przekonacie się sami, do czego zachęcam gorąco. Mimo tych wszystkich zagrożeń,
nasi
bohaterowie nie przestają próbować walczyć z oprawcami, choć każdy z nich
robi to
indywidualnie i na swój mniej lub bardziej przemyślany sposób.
Walkę o życie toczy również
Tommy, wspomniany w pierwszej części chłopak chory na
białaczkę, którego
Casandra przypadkowo poznaje pod klubem. Od tamtej pory połączyła
ich silna
przyjaźń, choć Tommy ma nadzieję na coś więcej gdy tylko znajdzie się dla niego
dawca i wyzdrowieje. To fantastyczny, bardzo wyrozumiały, uroczy i pozytywnie
nastawiony do życia młody człowiek, który nie traci woli walki. Od samego
początku
Adam bez namysłu wspiera finansowo jego leczenie, a nawet szczerze się
zaprzyjaźniają.
Bardzo go polubiłam, tak jak i zresztą sekretarkę McKeya – Val,
oraz Anthony'ego, trenera
personalnego. Val to zwariowana, zabawowa, twardo
stąpająca po ziemi dziewczyna,
która pomaga Cass oderwać się od codzienności,
upić się oraz spojrzeć na seks i tego typu
przyjemności z zupełnie innej
strony. Anthony natomiast jest pewnym siebie i swoich
atutów facetem, który
uwielbia wysiłek fizyczny wszelkiego rodzaju. Z pozoru można się
go obawiać,
jednak, ku mojemu zaskoczeniu, całkiem pozytywnemu, posiada on dobre
serce i to,
czego Cass najbardziej trzeba, czyli wyrozumiałość. Zwłaszcza, że dziewczyna
jest zupełnie rozchwiana emocjonalnie.
Powieść wciąż rozpala zmysły i
wciąga w wir podniecających, erotycznych chwil.
Cassandra zmieniła się na
lepsze od czasu „Snów...”, bo choć wciąż podejmuje wiele
lekkomyślnych decyzji,
to potrafi także krzyknąć i zawalczyć wszystkimi siłami o siebie,
własne szczęście
i bezpieczeństwo bliskich jej ludzi. Jeśli zaś chodzi o Adama… ach tak,
boski
Adam. Zupełnie przepadłam i zatraciłam się w nim, tych głębokich niebieskich
oczach i seksownym spojrzeniu. Zastanawiałam się, czy mogłabym nazwać go „bad
boyem”, ale nie tym razem. To mężczyzna, którego wiążą z Mirrors niedokończone
sprawy
z przeszłości. Gdyby tylko mógł, odszedłby od nich i zrobił wszystko, by
ułożyć własne,
szczęśliwe i dostatnie życie z Cassandrą u boku. Jednak jest to
niemożliwe… Musi on wciąż
brnąć w czeluściach mroku i robić za
krwistoczerwonymi zasłonami wszystko to, czego się
od niego jasno i wyraźnie
oczekuje.
Jak w przypadku pierwszego tomu,
tak i tutaj wystarczyło kilka godzin, by wciągnąć się w
wir tych wszystkich
wydarzeń i prosić o więcej! Z niecierpliwością oczekuję trzeciego tomu
i już
zastanawiam się, co będzie dalej. Jak to wszystko się skończy?
„Słowa to za mało
gdy nawet gesty nie potrafią ukoić rozpalonych ciał”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz