wtorek, 27 września 2016

Kiedy odszedłeś



Foto: Karolina Hajdysz


Śmierć jest najgorszym z ziemskich wydarzeń, które są nieodłączną częścią naszego życia.

Musimy być silni, by uporać się ze stratą, pielęgnować wspomnienia. Tak, przede

wszystkim musimy o nich pamiętać i cieszyć się, że los postawił tych ludzi na naszej 

drodze. We wszystkim jest zawsze jakiś cel ... nic nie dzieje się bez przyczyny - tak mówią 

w sumie wierzę, że mają rację... .


Jak zapewne jednak każdy z nas wie, że w tym wypadku teoria i praktykę dzieli nie tyle 

psychiczny dół, co ogromna przepaść ... tracimy szalenie ważny cel w życiu. Wizja

 rozpoczęcia wszystkiego od początku jest przerażająca, wiąże się z

otwarciem się ponownie na nieznane, albo co gorsze strachem przed zapomnieniem... .

Od dziecka uczono nas, że czas leczy rany ... z dnia na dzień ból jest mniejszy,

ale musimy sobie na to pozwolić.


...............................................




Foto: Karolina Hajdysz

 Louisa Clark  wciąż żyje przeszłością, 

       rozpacza po utracie Willa. Obwinia się, że nie 

dotrzymała obietnicy i nie żyje w sposób w jaki on 

dla niej chciał. W dodatku wciąż ma żal,

że nie potrafiła skłonić go do zmiany decyzji, 

dalszego życia z nią. 

Tak sobie myślę ... jak można kogoś naprawdę 

kochać i mimo wszystko chcieć ze sobą tak 

brutalnie skończyć? 

Nie potrafię się z tym pogodzić pomimo

całego (bardzo przyjemnego z resztą) finału

 tej historii.




...............................................



Foto: Karolina Hajdysz
Lou zaczyna uczęszczać do grupy wsparcia

by poradzić sobie z żałobą. Początkowo

nie wie czy to odpowiednie miejsce dla niej, jednak

z czasem odnajduje się w nim, a uczestnicy stają

 się jej bardzo bliscy. Clark ulega wypadkowi -

 spada piątego piętra i doznaje mocnego 

uszczerbku na zdrowiu. 

Jednak ma to wbrew pozorom swoje dobre 

strony,  gdyż na pomoc pośpieszył jej 

szalenie przystojny 

ratownik medyczny o imieniu Sam. 





...............................................


Kiedy wydaje się, że już nic więcej nie może się zdarzyć i zaskoczyć naszej bohaterki,

do jej drzwi dzwoni obca, bardzo młoda dziewczyna o imieniu Lily, która oznajmia jej,

że Will Traynor był jej ojcem. Prosi by Louise opowiedziała jej wszystko o nim, by

mogła choć trochę go poznać. Nasuwają się jej różne pytania, wątpliwości ... jak

mogła po tym wszystkim nie wiedzieć o tym? Jak Will mógł to przemilczeć?

W dodatku dziewczyna ma diabelski charakterek i popełnia błąd za błędem

przyciągając do siebie problemy... 


...............................................




Foto: Karolina Hajdysz

...............................................



Bardzo przyjemnie czytało się te książkę i nie żałuję, że wzięłam ją w swoje łapki,

 jednak II tom jest wg mnie słabszy od "Zanim się pojawiłeś". Niektóre fragmenty

były nieco sztywne i zbyt rozbudowane ... po prostu nudne. Są jednak także chwile 

zabawne i romantyczne. To podobny motyw jak np "Promyczek" i "GUS" Kim Holden. 

Pierwsza część niszczy i dołuje, a druga koi ból i ukazuje powolną drogę ku uzdrowieniu

po stracie. Mimo tych mieszanych uczuć polecam ją, bo warto :).


A ocenka? Hmm .... 7/10



Zapraszam - Mój INSTAGRAM




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz