wtorek, 27 lutego 2018

Hobby - part I



Hej Wszystkim!

Tym razem postanowiłam napisać innego posta ... no bo w końcu nie samymi książkami żyje (tylko w 95% w moim przypadku hihi). Jakie macie pasje? Jak bardzo się od nich uzależniliście? Ja kocham wiele rzeczy (tak, kochliwe jestem stworzenie :) hihihi ) - te największe (oprócz pochłaniania książek) to fotografia (pewnego dnia wstawię o niej sporego posta), żaglowce (co szczęśliwie łączy się z fotografią), podróżowanie (o prosze, to też łączy się z poprzednimi!), jazda samochodem (kocham tę wolność i niezależność) i kolekcjonowanie różnych szpargałów :)))).

Większość z nas coś zbiera - kubki, porcelanowe figurki, płyty z muzyką, filmy, wizytówki czy też inne drobiazgi. I właśnie dlatego postanowiłam poświęcić bieżącego posta temu tematowi :).

Nie mam zielonego pojęcia kiedy to się zaczęło, ani też co spowodowało chęć kolekcjonowania czegokolwiek. W dzieciństwie jak każdy lubiłam mieć mnóstwo resoraków, maskotek, czy lalek ( akurat ja w tym wypadku miałam tylko jedną ). Zamiast przebierać lalki sto razy w ciągu godziny wolałam rozbijać metalowe samochodziki o siebie. To były moje prawdziwe, profesjonalne crash testy! Później nadeszły czasy podstawówki i kartki z segregatorów, plakaty i wszelkiego rodzaju artykuły o ukochanym zespole (przyznaję się - szalałam na punkcie Backstreet Boys i dobrze mi z tym ;) ). Później okres buntu ... glany na nogach, wielkie, rozciągnięte swetry i wszechobecna czerń.... (wtedy raczej nie zbierałam niczego - to był okres w którym robiłam na złość rodzicom, znajomym i sobie przede wszystkim :) ).

Po pierwszej w życiu przeprowadzce rozpoczęło się na dobre - zbierałam kubki (wciąż mam ich mnóstwo i czasem kupię nowy choć w rodzinnej piwnicy stoi ogromny karton pełen po brzegi :) ), potem długopisy, breloczki (mam ich kilka, są to pamiątki z różnych krajów), postcrossing (międzynarodowa wymiana pocztówkami) i na końcu smycze! Tak, smycze reklamowe :).


SMYCZE

Początkowo zbierałam wszystkie egzemplarze - jak leciało, ale mieszkając w mini kawalerce nie mam tyle miejsca by móc dalej to ciągnąć. Podjęłam więc decyzję, że nie zaprzestanę ich zbierania, ale zamknęłam się na te, które reklamują duże i znane wszystkim marki.  Są wśród nich m.in. restauracje, fast foody, stacje radiowe, telewizyjne, produkty spożywcze, alkohole, stacje benzynowe, sieci komórkowe, kosmetyki, elektronika, super i hipermarkety plus oczywiście każdą, która związana jest z moją jedną z paru miłości, czyli ŻAGLOWCE. Oto moje maleństwa :)))).






Od razu Wam powiem, że nie wiem czemu je zbieram, ale czerpię z tego niezwykłą satysfakcję :). Wariactwo, prawda? :D. Właściwie to przyznam Wam, też tak myślę ;) ale uwielbiam to ;).
Jeśli ktoś z Was jest w posiadaniu smyczek, których nie mam w swojej kolekcji, to proszę - piszcie. Na pewno się jakoś dogadamy :).



POCZTÓWKI


Moją kolejną odskocznią od codzienności, którą rozpoczęłam kilka lat temu jest bardzo popularny w Polsce jak i zagranicą POSTCROSSING, czyli wymiana pocztówkami. Wiecie co? Pomijając ciężki fakt, że taka zabawa jest dość kosztowna, bo znaczek zagraniczny to o ile to się nie zmieniło kosztuje ok.5,20zł co w skali miesiąca i wysłaniu np 20 kartek nie jest małą kwotą. Ale radość i podekscytowanie gdy otwierasz skrzynkę a tam czeka na Ciebie piękny zestaw kartek w różnych językach, z różnych stron świata jest czymś nie do opisania. Poznajemy ludzi, którzy chętnie zapoznają się z polskimi widokami, językiem, czy kuchnią i równie chętnie opowiadają o sobie i swoich krajach. Wypytują dosłownie o wszystko ... z częścią z nich wciąż mam bardzo dobry kontakt np na facebooku. 
Tak przyszło mi do głowy skąd się to wzięło ... od dziecka wciąż wyjeżdżaliśmy z rodzicami na różnego rodzaju wycieczki po kraju. To były najpiękniejsze czasy w moim życiu. Tyle, że tamte lata już dawno minęły, a ja wciąż chciałabym być w drodze, zwiedzać, poznawać, uczyć się wszystkiego co nowe i nieznane.  Czasem śmieję się, że przez te wycieczki nie potrafię sobie znaleźć miejsca na ziemi. No, ale dość już psychologicznego marudzenia ;). 


To oczywiście tylko część moich zbiorów - kto by to potem sprzątał? ;). Każda z nich to cząstka świata, którą otrzymałam i zwiedziłam. W kolekcji nie mogło oczywiście zabraknąć moich ukochanych "maleństw", czyli żaglowców:


Moje "najlepsze z najlepszych" ( białe kruki :) ) przysłane z macierzystych miejscowości obu jednostek:
- Rosyjski Sedov w jego (na tamten moment) naturalnym środowisku, Murmańsku (obecnie jego armatorem jest wyższa szkoła w Kaliningradzie). 
- Rosyjski Sztandart Штандарт ) - replika fregaty z 1703r. z Sankt Perersburga


Uwielbiam kartki azjatyckie - są przepiękne! W dodatku fantastycznie ozdobione przez nadawców. Takie małe dzieła sztuki! Motyw ręcznie malowanych indonezyjskich parasoli...przepadłam! Chciałabym taką mieć :))))


I jak tu się nie zakochać w tych rysunkach?




Jeśli spełni się moje marzenie i będę mogła zamieszkać we własnym domku obmyślę co zrobić by je pięknie wkomponować :).


A Wy? Co kolekcjonujecie?


2 komentarze:

  1. Imponujące kolekcje. Jak kolekcjonują kubki, które uwielbiam. Problem polega na tym, że zajmują coraz więcej miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Agnieszko :). O tak, kubki są bardzo wymagające... .

      Usuń